niedziela, 20 lipca 2014

Jak przygotować dziecko na przyjście rodzeństwa?

Decydując się na kolejne dziecko liczyliśmy się że w niedługim czasie będziemy musieli zmierzyć się z zazdrością starszego dziecka o młodsze rodzeństwo. 

Jak na razie ciągłe jestem w "dwupaku",  wiec ciężko jest powiedzieć jak to będzie wyglądało po powrocie z Zosią ze szpitala. Natomiast już teraz zaobserwowaliśmy kilka dziwnych zazdrostek u naszego "starszaka". 

O tym, że Szymon będzie miał siostrę poinformowaliśmy go gdzieś w okolicy 6 m.c. gdzie brzuch był już widoczny i można było opowiadać, co to będzie i jak to będzie. Kupiłam kilka pozycji książkowych w temacie powiększania sie rodziny :) na początku zupełnie nie zdawaliśmy sobie sprawy czy cokolwiek on z tego rozumie, ale opowieści było mnóstwo, nawet jak pokazywał paluszkiem na mój brzuch i wolał "bejbi" nie byłam w 100% pewna czy na pewno wie o co chodzi.

Schody zaczęły pojawiać się jak pojawiały się ubranka dla małej. Szymon wszystkie przykładał do siebie udając że "przymierza" i reagował fochem jak mówiliśmy, że to ubranka dla Zosi... później było zniesienie gondoli od wózka... dosłownie jakby młody przeniósł się w czasie, położył się w niej i udawał, że śpi! Wczoraj w naszej sypialni (Szymon ma swój pokój) pojawiło się łóżeczko dla małej i tu pojawił się plącz szczerymi łzami jak poinformowaliśmy go, że on tam nie może wchodzić :( biedny poprzynosił swoje przytulanki powrzucał do łóżeczka licząc na to, że zmienimy zdanie. Przytachał także krzesełko ze swego pokoju i nawet udało mu się do tego łóżeczka wejść/ wskoczyć... ale szybko go wyjęliśmy tłumacząc, że nie może, że to dla siostrzyczki... och... serce matki pęka! 




Z jednej strony nie mogę doczekać się jak malutka przybędzie na ten świat, ale z drugiej strasznie stresuje mnie zazdrość Szymona. Niby wiem, że wszystko trzeba spokojnie tłumaczyć, milion razy przytulać, całować, opowiadać, zachęcać do pomocy przy malutkiej, ale to jak przy wszystkim czysta teoria!

Położna poradziła nam abyśmy kupili prezent od Zosi dla Szymka i aby Szymon także przyniósł coś dla Zosi. Szczerze nie wiem czy to dobre rozwiązanie, ale zaopatrzyliśmy się w takie gadżety dla obojga, Szymuś nawet pokolorował kartkę urodzinowa dla małej, wiec trzymajcie kciuki!!!

wtorek, 15 lipca 2014

waliza mamuśki do szpitala

Torba Zosi stoi spakowana od jakiś 5 dni, czas zacząć kompletować swoje gadżety bo coś czuję, że jak nie zrobię tego teraz to później mogę naprawdę nie zdarzyć :)

Z tej samej listy w telefonie zgarnęłam do walizki ciuchy i nie tylko :) mój bagaż nie jest aż tak ważna jak Zosi wiec było trochę łatwiej :)


Zapotrzebowanie dla mamy na ten WIELKI dzień to:

- dokumenty,
- wachlarz!! (tego naprawdę brakowało mi przy pierwszym porodzie),
- pidżama / koszula nocna,
- ręczniki (duży, mniejszy i do twarzy),
- pończochy uciskowe (przeciw żylakom),
- wkładki laktacyjne,
- jednorazowe majtki poporodowe,
- wkładki dżambo xxxxxxxxl - hehe,
- stanika do karmienia i na noc,
- klapki,
- ładowarka do telefonu, 
- kosmetyczka (szampon, szczoteczka do zębów, pasta do zębów, grzebień, gumka do włosów, żel do mycia ciała, balsam do ust, etc.). 

Zastanawiam się jeszcze nad podomką, ale to zależy czy uda mi się coś lekkiego i w miarę taniego zakupić do tego czasu, choć czy jest sens kupować coś na kilka dni? Bo przecież po porodzie będę smukła jak przed ciąża ;)

Walizka spakowana, mam nadzieje że wszystko co niezbędne jest! Jak nie to mąż będzie biegał to tu to tam, aby zaspokoić potrzeby kobiet swego życia! :)

PS. Wczoraj byłam u lekarza mała waży 2,5kg (chyba troche mało zwłaszcza, że ja taka wielka uhhhh), główka jest już dość nisko w kanale więc nie znam długości. Brzuch już opadł w pracy mam wolne, wiec teraz tylko czekamy !!!

piątek, 11 lipca 2014

pakowanie torby do szpitala dla dziecka!


O ho! To już 36 tydzień, czas najwyższy zabrać się za pakowanie torby dla siebie i bejbi do szpitala. Ci co mnie znają, doskonale wiedzą jak bardzo ja się nie lubię pakować. Nie ma to znaczenia czy jadę na super słoneczne wakacje, na weekend do znajomych, czy jak teraz do szpitala na przywitanie mojej kruszynki (choć po moim rozmiarze i wielkości brzucha mego kruszynka to raczej nie będzie).
Listę niezbędnych rzeczy mam już w telefonie chyba od "zawsze"... nie wiem czy nie jest to ta sama lista co miałam przy Szymonie. Spisywałam ją z jakiś fruwających karteczek poupychanych w maminych książkach.
W UK jest trochę inaczej niż w PL- mianowicie do szpitala idzie/jedzie się rodzić. Na tym koniec. Jak wszystko jest OK to wypisują szczęśliwą mamę z dzieckiem do domu- moja znajoma urodziła rano, a wieczorem była już u siebie (genialne). Nawet w brytyjskich poradnikach podawane są dosyć małe zawartości owych toreb- wcześniej się nimi sugerowałam i miałam za mało OOTD dla syna :/ problemu wiekszego nie było gdyż mieszkaliśmy jakieś 4min samochodem (tyle czasu jechaliśmy jak rodziłam Sz.- hehe dlatego wiem) od szpitala. Teraz sytuacja jest trochę inna bo Tom Tom pokazuje 21min. Wiec wole wziąć więcej niż się później stresować, że córka będzie z kleksem, czy czym tak jeszcze na bodziakach czy śpiochach!


W dzisiejszej odsłonie będzie torba córki, moja waliza będzie w kolejnym odcinku bo co za dużo to nie zdrowo :)


- 3 szt. bodziaków z krótkim rękawkiem,
- 1 szt. bodziaków z długim rękawkiem,
- 5 szt. śpiochów (1 szt. tiny baby na wypadek jakby dziewczynka była bardzo drobniutka, choć nie wydaje mi się, 2 szt. do 1 mies., i 2 szt. 0-3 mies.),
- kocyk,
- 2 szt. pieluch muślinowych,
- czapeczkę (biorę bo mam, ale z Szymonem urodzonym w lutym nie używaliśmy, na porodówkach jest zdecydowanie za gorąco), 
- tonę pampersów (około 25 szt.),
- watę (do podcierania pupci- na samym początku chce używać jak najmniej chemii),
- i jeszcze ręcznik (ale właśnie się suszy).

Uffff! Niunia spakowana! Czy wszystko mam??  Czy na bank nie za mało rzeczy wzięłam, a może za dużo? Może jednak o czymś zapomniałam? Napiszcie jak tam u Was było/jest z tym pakowaniem?


ZGAGA w ciąży !

Zapewne głównym powodem zgagi u mnie jest obżarstwo! Bo nie będę kłamać, że apetyt mam za dwoje, a nawet czasem jak go nie mam to sprawdzę czy oby na pewno w lodowce światło jeszcze jest. Czytanie artykułów, że niby co 4 kobieta w ciąży to ma, trochę mnie uspokaja, ale dlaczego musiałam być tą czwarta??? Z Szymonem byłam chyba pierwszą, bo zgagi nie było nic, a nic (teraz to chyba tak dla wyrównania)!

Złote myśli z mam, babć, koleżanek mówią:

- jedz mniej - chyba jakiś żart, przecież w brzuchu mam pompę ssąca 24/7,
- nie jedz przed snem - czytaj to co napisałam wyżej,
- dobrze przeżuwaj jedzenie - hallo jestem mama 2 latka,
- usiądź i zrelaksuj się - z przyjemnością bym to zrobiła, ale jeszcze ciągle pracuje (cały etat),
- ubieraj się wygodnie - w pracy obowiązuje dress code (trochę go przełamuje),
- nie dla fajek i alko - tu jest luz w 100% :)
- nie dla kofeiny - to chyba dla świeżych przyszłych mam które mogą se pospać, albo mam ze starszakami, albo mam nie pracujących (mama nie pracująca, jest takie pojecie?)...
- nie dla ostrych potraw - tu też mogę pójść na rękę, bo jakoś nie mam na nie teraz ochoty, ufff,
- sypiaj na lewym boku - sumiennie wykonuje :) - niby spanie w tej pozycji ułatwia lepszy przepływ krwi i składników odżywczych dla potomka, oraz umożliwia nerkom szybsze pozbycie się płynów i zanieczyszczeń z organizmu (o tak! minimum 3 razy WC w ciągu nocy odwiedzam),

I co Wy na to? Macie jeszcze jakieś sprawdzone rady? Mi pomagają tabletki, ale w ulotce napisane, że kobieta w ciąży nie powinna przekraczać 4szt w ciągu dnia. Czterech! Szok! Ja tyle potrafię do obiadu wyssać!